Strony

środa, 19 sierpnia 2015

Zwierz w porftelu: ile kosztuje mnie rocznie mały pies?

Cykl "Zwierz w portfelu" ma na celu uświadomić wszystkich, którzy zastanawiają się czy warto wziąć zwierzaka do domu, z jakimi kosztami mogą się liczyć. Oczywiście cykl ten jest subiektywny, dzielę się swoimi doświadczeniami, natomiast nie należy się tego sztywno trzymać: każdy z nas ma inne potrzeby (np. jedni jeżdżą na seminiaria czy uczęszczają do psiej szkółki, inni nie), każde zwierzę też ma inne potrzeby (np. rzadziej/częściej odwiedza weterynarza, sprawia problemy wychowawcze i wymaga konsultacji ze specjalistami, jest psem sportowym uczęszczającym na zawody itp), więc kosztorys u każdego będzie trochę w innych widełkach. Ten cykl ma jednak uświadomić, że zwierzę kosztuje i to wcale niemało.


Skąd pomysł?

Poszłam ostatnio do zoologa po żwirek dla kota - ot, nic nadzwyczajnego, po tego typu zakup chodzę minimum raz w miesiącu i zazwyczaj to on jest sprawcą tego, że zostawiam w zoologu więcej pieniędzy niż chciałam. Tym razem wzięłam tylko pieniądze na żwirek i kliker. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że żwirek podrożał 1,5krotnie! W szoku obiegłam wzrokiem cały sklep i zamroziło mnie po raz drugi: podrożało wszystko. Wszystko począwszy od smakołyków, karm, a skończywszy na tym nieszczęsnym żwirku i klikerze. Po wydaniu ostatnich pieniędzy w kasie, zaczęłam się zastanawiać, ile to tak naprawdę pieniędzy idzie mi na futrzaki, bo choć większość zakupów robię przez internet, korzystając z różnego rodzaju promocji i rabatów, to nie da się powiedzieć, że moje dwa futrzaki nie nadszarpują dość znacznie domowego budżetu. Tylko jak mocno?

Zapraszam na pierwszy wpis w nowym cyklu pt. "Zwierz w portfelu" - będziemy się przyglądać, ile kosztuje utrzymanie zwierząt: tymczasów, psa, kota. Na pierwszy rzut taśmą idzie roczne utrzymanie psa.

Wygląda niewinnie, prawda? ;)


Najpierw wypadałoby zrobić 

krótkie rozeznanie - kto i jak:

Gamoń jest psem niewielkim (niecałe 40cm w kłębie), o żelaznym zdrowiu (rzadko odwiedzam z nim weterynarza), niebawiącym się zabawkami, za to pochłaniającym z apetytem każdy rodzaj jedzenia (nie każdy jednak mu służy). Ja jestem właścicielką dość skąpą, za to roztrzepaną, co oznacza, że rzadko ulegam chwili i kupuję mu coś, co mu się nie przyda, za to jeszcze częściej gubię takie rzeczy, jak smycz, obroża... itp :p. Dlatego utrzymanie tego ok 12kg psa nie wynosi nas wiele, zresztą ze względu na ograniczony budżet (nie pracuję) i niezmotoryzowanie (nie mam prawa jazdy ani samochodu) nie mogę pozwolić sobie na wszystko, co bym chciała ;).  
Utrzymanie więc mojego psa jest naprawdę niskie

Zaczynamy zabawę :)

JEDZENIE


Odpowiednia dieta to podstawa :)
Wychodzę z założenia, że tutaj nie można oszczędzać. Te popularne marketowe Chappi, Frolici i inne nie są dobrymi karmami dla psów. Co taniej, to drożej, a pies to nie kura, zbóż jeść nie powinien, dlatego u nas karma to rzecz najważniejsza. Nie może to być syf (a niestety większość psich karm nie nadaje się do jedzenia przez psy) ani odpadki po obiedzie (nie nadają sie do spożycia przez psy), a inna kwestia, że Morus ma wrażliwy żołądek i po wielu nieudanych przygodach z innymi karmami zostaliśmy przy jednej dobrej jakościowo (i cenowo jeszcze lepiej :) ), która psu i smakuje, i służy.
O tym, co pies powinien jeść, a czego nie, będzie osobny wpis, obiecuję, na razie odsyłam do artykułu o tym, na co należy zwracać uwagę przy zakupie karmy dla psa


U nas jest to karma Brit Care, której worek 12kg (koszt ok. 150zł) starcza nam na średnio 3msc. Nietrudno jest więc policzyć, że rocznie za samą karmę płacimy 600zł.


Do jedzenia dochodzą też smakołyki - jako jedyna motywacja pana psa. I u nas jest to wszystko: nabiał (sery, twarogi), podroby (wątróbka to u nas jest hitem, ale uwaga! z podrobami łatwo jest przegiąć i odbije się to nam czkawką zdrowotną), suszone mięsko, smakołyki DIY czy sklepowe (tej lepszej i gorszej jakości). I znowu: tu unikam zbóż (pies dostaje wysypki), mięsa niepewnego pochodzenia (bo kurczak przetworzony mojego uczula) itp.  Koszt rocznych smakołyków oscyluje w ok. 100zł, ale ciężko tutaj o dokładne wyliczenia, zwłaszcza że najczęściej jednak są to karmowe próbki (za darmo/złapane na przecenie), karma pana psa (dzienna dawka wydana w sesji, a nie w misce) czy karma dla kota (którą nie kupuję dodatkowo, tylko podkradam Kurzykowi :p) + jakieś surowe dodatki (które są na promocji). 

Kolejna niezbędna rzecz, ale traktowana jako forma relaksu w walce z fobiami (Morus jest psem lękliwym i memłanie uspokaja psa) oraz na wyczyszczenie kłów i też jako miły dodatek w diecie to różnego rodzaju gryzaki: suszone (np. świńskie uszy, kopyto, kurze łapki itp; u nas wygrywają żwacze wołowe), surowe duże gnaty (cielęce, wołowe) czy szyje indycze, które nie kupuję często, ale raz na jakiś czas. Rocznie wydaję na nie ok. 50zł
Do tego suplementy, zwłaszcza w czasie linienia: tran, olej z wiesiołka, siemię lniane itp. to kolejne koszty rzędu ok. 50zł.


W sumie samo wyżywienie psa wynosi mnie ok. 800zł

OPIEKA WETERYNARYJNA

Gamoń jest psem generalnie zdrowym, jednak każdy pies wymaga wizyt u weta.

Pan piesek był chory i leżał w łóżeczku :(
Odrobaczenie - tutaj różnie. Gdy mam tymczasa nieodrobaczonego to wciskam tabletki w całe stado (w siebie też, ale dla siebie kupuję u ludzkiego lekarza :p) zawsze (bez względu na to czy moje futra odrobaczane były pół roku temu czy miesiąc temu), w ciągu roku  średnio jest to raz na 3msc (odrobacza się psa min. 2x w roku), koszt jednego odrobaczenia to ok. 10zł, więc kosztuje nas to rocznie ok. 40zł

Odpchlenie i zabezpieczenie od kleszczy  - u nas wiąże się to z niemal co miesięcznym wydatkiem (pies jest podwórzowy), zwłaszcza że ciężko jest znaleźć w takim gąszczu sierści "pasażera na gapę", poza tym boimy się babejszozy (każde kolejne zarażenie, tym większe ryzyko), więc piesek od marca do listopada co miesiąc dostaje kropelki spot on, które wynoszą nas (co miesiąc) ok. 20-30zł. Rocznie wynosi nas to ok 180-270zł
Czy taniej wyszłaby nas dobra obroża? Tak, zdecydowanie. Sprawdzone wodoodporne obroże Bayera to koszt 100zł i spokój prawie na cały okres kleszczy. Natomiast o skuteczności obroży przy taaakiej sierści to rzecz już kontrowersyjna i nie wiem czy chcę ryzykować zdrowiem i życiem mojego psa... Za to za rok spróbujemy tabletek, a kropelki byłyby tylko asekuracyjnie w najgorszym okresie (latem). To pozwoli nam zaoszczędzić troszkę pieniędzy (dopiero teraz zdałam sobie sprawę, ile pieniędzy idzie na profilaktykę!).


Choroby - no, cóż, żaden pies nie jest  ze stali i ma swoje pięty achillesowe. U nas są to uszy oraz właśnie choroby pokleszczowe. Leczenie uszu u nas to koszt oscylujący od 50-100zł, a walka z kleszczami to od 100zł w górę... Oczywiście to nie jest koszt rok w rok, ale mimo wszystko z tego typu wydatkami trzeba się liczyć i rocznie wydajemy w lecznicy dodatkowo ok. 50-100zł

Szczepienia - o tym, że szczepić psa pisać nie muszę. Wściekliznę mamy "za darmo" (powiedzmy, bo to jest przywilej za uiszczenie podatku za psa, który... nie należy do najtańszych), za to za wirusówki płacimy ok 40zł, z tym, że szczepimy się na nie co dwa lata, więc rocznie jest to koszt ok. 20zł

Do tego po ukończeniu przez Morusa 7r.ż. (już od stycznia 2016) będziemy co pół roku wykonywać morfologię, a co rok osłuchanie serca oraz badanie prostaty, co znów "zje" nam "troszkę" pieniędzy - starość niestety rządzi się swoimi prawami i w tym wieku lubią różnego rodzaju paskudztwa wychodzić... lepiej dmuchać na zimne. Wychodzę z założenia, że jak będziemy się regularnie badać to szybciej wykryjemy coś, a to oznacza szybsze wyleczenie i mniej wydatków (i nerwów!) z tym związanych. Na razie nie znam kosztów, więc nie wliczam w utrzymanie roczne psa.


Na opiekę wet przeznaczamy średnio 250-430zł.



INNE

Wkraczamy w strefę "bez tego można się obyć", ale nie sposób ją pominąć, skoro u nas ona istnieje.

Na psie ślicznie prezentują się zachcianki "mamusi" :D

Do nich zaliczam smycze (min. jedna w roku, bo gubię to ok. 20zł każda), szelki (bo się ścierają i mi nudzą, średnio jedne na rok... ok. 30zł), woreczki na psie odchody (sprzątać po psie TRZEBA! ale zakładam, że niektórzy używają zwykłych jednorazówek.. ale my czaaaasem kupujemy takie specjalne kolorowe :D, na jednym spacerze idą mi 2-3woreczki; koszt roczny to ok 20zł), zabawki (zwłaszcza te, gdzie wkłada się żarcie, u nas rocznie na zabawki idzie ok 50-80zł), kliker (bo gubię! ;p koszt to 7zł).

Rocznie na tego typu pierdółki wydaję, o bagatela! ok. 130-170zł.

 Aaa i uwaga, płacimy tez podatek za psa. Wynosi on ok. 40-50zł (chyba w tym roku podnieśli do 50). Niestety, żadnych promocji ani przywilejów (poza darmowym szczepieniem na wściekliznę) za zapłacenie podatku nie ma, co dla mnie jest z lekka chore... ale to już inna kwestia.



W SUMIE NA PSA MAŁEJ WIELKOŚCI ROCZNIE WYDAJĘ OK. 1 100 - 1 400 ZŁ

wnioski?

1). Przede wszystkim: NIE JEST ŹLE. Miesięcznie pies kosztuje mnie ok. 100-120zł i tyle się spodziewałam. To jest najniższa granica utrzymania małego psa.


2). Jedynie na czym mogę zaoszczędzić to jedynie na pierdółkach z "inne" - i będę starała się tu zbić koszty (chyba musze kupować żwirek przez internet, nie będę wystawiana wówczas na próbę uginających się półek pod ciężarem ślicznych rzeczy :) ). Poza tym taniej pewnie wyszłoby mi karmienie psa BARFem, ale niestety oznaczałoby to zakup drugiej zamrażarki, tym razem dla psa :).

3). W następnym sezonie spróbujemy też zaoszczędzić na kleszczach, czyli zamówię tabletki, a kropelki będą asekuracyjnie podawane latem.

4). W tej chwili naprawdę staram się zbić koszty na jedzeniu, karmę kupuję zawsze z lekkim rabatem, czyham też na różne okazje przy zakupie smakołyków czy gryzaków. Pies regularnie odwiedza weta, ma u niego zniżki, a z racji że jest zadbany to rzadko nam choruje ;). Nie mam też bzika na punkcie błyskotek, więc pies nie ma milionowej kolekcji (ma pokaźną, ale nie AŻ TAK!) i często jest tak, że psie rzeczy odsprzedaję (jak się znudzą), oddaję (i tu faktycznie tracę) albo wymieniam na inną rzecz (dzięki temu i wilk syty, i owca cała). :)

5). Poza tym... na pocieszenie... najwięcej wydatków mamy w pierwszym roku życia psa (tak, tak, to nie żart). To już dawno za mną. :)


 
Bo podawanie karmy nie musi być oklepane :)


 A Wy ile wydajecie na swoje pociechy?


Zainteresował Was cykl i chcecie kontynuacji?




4 komentarze:

  1. Nie chcę podliczać kosztów utrzymania psa, ale raczej byłaby to liczba normalna bo Di je przeciętnie, weterynarza odwiedziłyśmy do tej pory 2 razy na szczepieniach oraz na sterylizacji i leczeniu uszu, a mój bzik na punkcie psich rzeczy zszedł do zerowych pieniążków bo teraz wydaję na siebie kieszonkowe, a psa utrzymują rodzice.
    No pewnie, że chce kontynuację cyklu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę niewiele Ci wyszło ostatecznie :) U nas byłoby to znacznie więcej, ale ja mam fizia zabawkowego dla jednego i duuużo żarcia dla drugiego psa, to mogę się jakoś rozgrzeszyć haha

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie doliczyć do tego wszystkiego trzeba fryzjera, i minimum drugie tyle jedzenia w różnej postaci (sama kość z skór to wydatek rzędu 18zł miesięcznie). No ale to norma przy samoyedzie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie przy psie średniej wielkości, 7 latku, z alergią skórną, padaczką i problemami ze stawami te koszta wzrastają tak, że nawet nie chce tego podsumowywać :D przy okazji dochodzi gromadka kotów (ich liczba ciągle się zmienia, obecnie stanęło na ośmiu) więc dodatkowo sobie tego oszczędzę. Jednak gdybym nie wiedziała, że na zwierzęta wydaję więcej niż na siebie, to chętnie bym sobie rok podliczyła :D

    OdpowiedzUsuń