Strony

czwartek, 6 sierpnia 2015

Gadżetomania wybiórcza?

Nie jestem zakupoholiczką ani gadżetomaniakiem. Pies ani kot nie posiada miliard obróżek, zabawek ani smyczek. Lubię rzeczy praktyczne, wielofunkcyjne i wytrzymałe. Zawsze mi szkoda wydać pieniądze na własnego psa. A jednak... a jednak z trwogą patrzę na to, że moja kolekcja się powiększa.

Rok temu była taka: 



 Tych rzeczy (zaznaczonych czerwonym) pozbyłam się w ciągu miesiąca od momentu zrobienia zdjęcia (są to: <oddałam w dobre ręce> polarowy szarpak, szarpak DINGO, niebieska zabawka Trixe, dwie biedronkowe różowe zabawki i <zaginęły w akcji> smycz khaki oraz dwa klikery; wyrzuciłam też ostatnio KONGa).

 Mimo to stwierdzam, że w tej chwili kolekcja nam niebezpiecznie wzrosła (foty za chwilę)

Zastanawiałam się w czym rzecz, przecież swojemu psu nie kupuję nic a nic. I w końcu się wydało: jestem dobrą ciocią, która kupuje swoim tymczasom trylion pierdółek :p.  I tak oto kilka zabawek dokończyło żywota, a inne zostały zakupiony na potrzeby tymczasa. Pomijając fakt, że każdy mój tymczas jedzie do domu z pudłem zabawek, obróżek i smyczek oraz obowiązkowym kocykiem i karmą (wyprawka niczym z dobrej hodowli ^^) to jednak coś tam po nim zostaje, np. smyczka, którą DS nie przyjął, bo było mu głupio przyjmować tyle rzeczy dla szczeniaka ;). 

I z bólem muszę stwierdzić, że kwalifikuję się na gadżetomaniaka. Tak, Tysia po raz pierwszy przyznaje się do gadżetomanii! Bądźmy szczerzy, większość rzeczy nie jest potrzebna psom, tylko to JA lubię rozpieszczać obce pieski i kotki (moje nie dostają wiele rzeczy ode mnie, chyba że coś zniszczą) i to ze względów EGOISTYCZNYCH kupuję psu kolejne szelki, bo nie lubię, gdy ciągle chodzi w tych samych, ewentualnie wolę, by tymczas poznęcał się nad zabawkami/matami, a nie nad meblami (różnie to wychodzi, ale o tym post kiedy indziej). Jedno jest pewne: jestem jednak gadżetomaniakiem wybiórczym. O wiele większą kolekcją mogą się poszczycić moje byłe tymczasy (i to nie razem wzięte, ale oddzielnie) niż kundel, który żyje ze mną ponad 6lat. Co więcej, Gamoń zawsze dostaje rzeczy z odzysku, ew. HM, a tymczasy wszystko nowiutkie. Czy to oznacza, że nie kocham swojego psa? :p
Nie wiem, ale wiem, że jeśli nie będę prowadzić DT to nie pójdę z torbami :D.

I wcale, ale to wcale piesełek nie musi się czuć niekochany. Chyba.
Zapraszam Was do zajrzenia, co jest w naszym psim pudle, dla ułatwienia podzieliłam to na kategorie i po krótce opiszę.



ZABAWKI
1 - dysk Dog Chow, kupiony na jakimś psim bazarku; wg Gamoniusa fajna, niecodzienna miska... ;) Innego użycia nie przyjmuje do swojego łebka. Szczeniaczki tymczasowe kochały się nad dyskiem znęcać, więc są nieliczne ślady po ich ząbkach ;) Ja uczyłam się na nim rzucać, ale teraz się kurzy w pudle.

2 - materiałowy dysk - uwaga, kupiona w karusku. Finka (moja tymczasowiska) go tak kochała, że trochę go podziurkowała i poniszczyła. Służy mi przede wszystkim do nakręcenia tymczasów na szarpanie i ew. rollery ;) I zmęczenie... Kurzyka. Gamonius szarpał się nim tylko raz do czasu aż nie zaślinił, potem z obrzydzeniem (*ślinka? fuj!*) i więcej na niego nie spojrzał. Jednak nadal łudze się, że kiedyś dysk dostąpi Gamoniusowej łaski.


3 - waniliowa piłka. Kupiona w jakimś internetowym zoologu, nówka. Jedna z ulubionych kundla i nie wiem czy to dlatego, że tam jest żarcie czy dlatego, że pachnie wanilią (ten zapach interesuje zresztą kota). Lubi się nią bawić, ale pod warunkiem, że w środku jest żarcie. Piłka oprócz smakowitego zapachu, fajnie tez skacze, co pobudza mojego kota do zabawy. Tymczasy też ją mordowały ;). Jestem zadowolona z zakupu, choć w nią nie wypcham żarcia mokrego (mógłby być problem potem umycia po tym piłeczki), raczej do suchego.

4 - truskawka a la kong. Też nie mam pojęcia jakiej firmy, dorwałam ją w markecie z myślą o tymczasie (;)). Twarda guma, podskakuje, moje tymczasy uwielbiały ją męczyć. Gamoniusa interesuje, gdy ma w sobie żarcie, ale niemniej jednak tez ją używamy (teraz częściej z racji, że wywaliłam ostatnio KONGa, który służył nam dzielnie przez 6lat).

5 - "Inteligentna zabawka" Activity - ostatnio całkiem bezmyślnie dorwałam ją na bazarku Fundacji Adopcje Malamutów. Bezmyślnie? Zobaczyłam i od razu podbiłam cenę. Wygrałam licytację, zupełnie zapominając, że coś licytowałam (takie moje ogarnięcie życiowe). I tak oto jest :D I dobrze, bo nie dość, że wsparłam bezdomniaki FAM to pies ma radochę. Dzieciaki z kolei mają zaciesz przy chowaniu smakołyków. ;) Jest u nas najnowszą zabawką, użyta zaledwie dwa razy, więc kundel dopiero się uczy na czym polega cała zabawa, ale mam nadzieję, że długo nam posłuży, bo mnie się podoba. 


6 - ananas-piszczałka NO NAME, kupiona 6lat temu dla papisia Morusa i tak do tej pory z nami jest. Co prawda po 2 miesiącach od zakupu zniknęła piszczałka, a pies się nią nie bawi, ale jest... ot, z sentymentu. Nie umiem jej wyrzucić. Czasem bezdomniaki, zwłaszcza te w fazie gryzonia (wymiana zębów) lubią ją dorwać i pomemłać.

7 - sznurek, kolejna zabawka NN i kolejna kupiona do wyprawki dla malutkiego Gamoniusa, którą zrobiłam tydzień przed jego przyjazdem. ;) Sznurek już dawno stracił zainteresowanie kundla (jeszcze czasem w czasie sylwestra potrafił ją memłać na uspokojenie), a i inne psy na niego nie spojrzą, więc prosi się aż o wyrzucenie... ale pamiątek się nie wyrzuca :p.

8 -  koziołek NN; kupiony w jakimś markecie a la Brico Marche; miał nam wystarczyć na początek i chyba wystarczy do końca życia Gamoniusa :/ (uczymy się aportu formalnego, ale zatrzymaliśmy się na łapaniu koziołka w pysk - pies go liże, a nie trzyma w pysku! ratunku!), więc też praktycznie nieużywany (czeka na kolejnego już całkiem mojego papisia)

9 - Kong AirDog Squeaker - jeden z najlepszych zakupów zabawkowych; dorwany na innym bazarku FAM, używany przez innego psa, ale okazał się strzałem w 10! Jedyna zabawka niejedzeniowa, która jest w łaskach pana psa. To na niej uczymy się aportu i koniecznie muszę kupić tej piłeczce bliźniaka ;).

10 - skineez, dorwany w naszym zoologu. Był dla pieska ciekawy do czasu aż ostatnia tymczasowiczka, Finka nie zepsuła dwóch piszczałek i sponiewierała. Opluty skineez z jedną piszczałką wg psa jest fuj i już niestety na niego nawet nie spojrzy, a szkoda, bo do tamtego czasu służył nam jako szarpak i jako tako nakręcał mi psa. Niemniej jednak polecam, wytrzymał dwa mocno nakręcone psy i niejednego niezabawkowego psa przekonał, że zabawki nie są takie fuj ;).

11 - szarpak DINGO; kupiony w jakimś internetowym zoologu dla Gamonia, który rzecz jasna na niego nie spojrzał. Za to nasze znajome suczki lubiły się nim szarpać i go aportować ;). Wytrzymał niejedne szarpanka. Za to np. Azor nie wie do czego ten szarpak służy, więc go dopiero na niego nakręcam (jego, a nie Gamonia, bo na kundla straciłam już nadzieję). Teraz szarpaczek wypoczywa w pudełku.


A teraz przed Wami... najliczniejsza kolekcja, czyli...


SPACEROWE
(nawet Kurzyk się załapał na fotkę ;p)

1- Trixie Fusion - ostatni, spontaniczny zakup (gdy poszłam po żwirek dla kota :p). Pierwsze wrażenie? Suuuper. Wygodne, mięciutkie, pies chętnie w nich chodzi. Super mu się w nich ciągnie i coś czuję, że będą naszymi ulubionymi. Testy tarzaniowo-chaszczaniowo-wytrzymałościowe jeszcze przed nami ;). Plus za świetne odbijanie światła (widać nas w nocy!)

2 - smyczka (chyba Dingo). Z tasiemką odblaskową, kupiona dla Finki w zoologu :) Teraz leży i czeka na kolejnego szczeniaka (ze względu na karabińczyk i szerokość nie nadaje się dla kundla).

3 - linka amortyzująca 3rd Pole - służy nam od ponad 6lat, przeżyła wieeele i dalej wygląda jak nowa, polecam ją i firmę. Jest super, niestety kupiłam zbyt krótką i musze w końcu zakupić trochę dłuższą, tym razem myślę o FAMowskiej (na bezdomniaki).

4 - linka 15m, kupiona na All. Sprawdza się od paru lat, co zabawniejsze więcej używają ją inne psy niż Morus. On, po nauce przywołania więcej jej nie miał założonej ;). Niemniej jednak zakup udany ( ciorana po chaszczach, błotach, a jeszcze super się trzyma) i uważam, że to obowiązkowy asortyment każdego psiarza.

5 - norwegi DogStyle, z odzysku (dzięki jeszcze raz, Kasiu!), kupione właściwie tylko dlatego, że są moro (mam hopla na jego punkcie), od jakiś 2lat sprawdzają się mega. Trochę są już podziurkowane, ale nadal sprawne i co najważniejsze, używamy ich właściwie non stop.  Psu pasują świetnie, a dzieci widząc Gamonia w nich, zawsze mówią, że to pies policyjny :). U dorosłych nie wzbudzają takich emocji, choć faktycznie, jeśli jest w nich to nikt nie pcha do nas łap, a kiedy ćwiczymy to słyszymy komentarze typu "o pies, pracujący! ale faktycznie w takim sprzęcie to musi to być pies pracujący!", buhahaha. :)  

6 - norwegi, kolejne z odzysku (dzięki Marta!) i również je uwielbiam. Trochę większe niż te moro, a je używamy do biegania przy rowerze (pies luzem!) oraz do tropienia. Pies je lubi i zazwyczaj je nosi zimą, gdy futro nada mu objętości ;). Nie wzbudzają już takich sensacji u obcych ludzi. Trochę są obłocone, ale mimo intensywnego użytkowania trzymają się super i wyglądają praaawie jak nowe. Poza tym, dla mnie najważniejsze: mają odblask!

7 - guardy NN, odblaskowe, pierwsze z naszych szelek. Kupione też z odzysku, na bazarku na rzecz bezdomniaków. Są najmniej lubiane przeze mnie i przez psa. Niestety są sztywne i najmniej wygodne (pies protestuje przy ich zakładaniu i zdejmowaniu). Jednak pies dzielnie je nosi, co prawda rzadko mu je nakładam, ale nosi ;). Najważniejsze, że są brudo- i wodoodporne, żyją z nami od 6lat i oprócz zatrzasku, który leciutko pękł na początku użytkowania, trzymają się nieźle. 

8- pas RC; z odzysku, kupiony na psim bazarku. Swego czasu używałam go, a potem długo, długo nic (wolałam saszetki, które się zniszczyły), a teraz wrócił do łask. Duuży pas, sporo kieszonek, zawsze go biorę, gdy idziemy na wyprawę z kilkoma psami albo na trening. Mieści kilka szarpaków, piłeczki, smakołyki, aparat, woreczki, kliker i ma kieszonkę na bidon. ;) Na zwykłe spacery niewygodny (za duży), ale na trening w sam raz. Troszkę już porwany, ale się jeszcze trzyma.

9 - bidon Trixie. Miałam dwa, jeden oddałamw  dobre ręce. Chyba nie musze go przedstawiać. Wadą jest jego pojemność (dla dwóch psów wg mnie jest za mały, zostawiłam sobie ten mniejszy), ale mimo wszystko fajne rozwiązanie na spacery w cieplejszym okresie roku ;). Rzadko się z nim rozstaję.

10 - pas biodrowy Hifica. Również zakup 6letni z firmy, która wzbudza uśmiechy u niektórych /opinie nt sprzętu z Hificy są podzielone/, ale zaryzykowałam (skusił mnie wygląd i 3 amortyzatory) i jetem zadowolona. Kocham ten pas, a co najważniejsze od 6lat wygląda jak nowy :).

11 - obroża z klamrą, (DINGO?), kupiona w markecie (hyhy) i nieużywana ani razu :p. Po prostu wolę psa w szelkach. Pytanie po co mi więc obroża? Nie wiem, kupiłam ją wraz ze smyczą khaki (której już nie ma) *logika Tyśki*
12 - odblaskowa obroża - kupiona pod wpływem w chwili, gdy poszłam do zoologa (puścić mnie do zoologa...). Pomyślałam, że nam sie przyda w jesienno-zimowym okresie (będzie psa widać), ale nie pomyślałam o jego kryzie. I niestety u nas jest niewidoczna pod tą sierścią :(. Również czeka na krótkowłosego psa, kiedyś na pewno jakiegoś będę mieć!

13 - półzaciskowa czerwona, El perro, kupiona na bazarku dla bezdomniaków ;). Po zgubieniu naszej ukochanej półzaciskowej w kaczuszki ( :( ) pomyślałam, że kupię czerwoną. I cóż, kupiłam, ale nie użyłam jej wiele razy. Jest szeroka i na psie wygląda dość zabawnie ;). Ale kiedyś użyję, na pewno!

RÓŻNE cz.1


1 - szczotka NN, jest z nami od szczyla. Troche już sponiewierana, ale fajnie się trzyma. Używam ją po deszczu (by zebrać trochę wody), kiedy pies jest łysy (latem) oraz czeszę nią w miejscach mniej ofutrzonych (;)). Poza tym służy nam do przyzwyczajenia szczeniaków do czesania. Kot też ją kocha, zawsze się kładzie i pozwala nią czesać.

2 - Trixie, zgrzebło - kupione parę lat temu i okazało się strzałem w 10. Świetne podczas linienia. Niestety, lata świetności są już za nim, bo już się połamało (te grabie do czesania już odpadają), ale znowu przymierzam się do zakupu: tylko nie wiem czy z podwójnymi grabiami czy znowu takie same ;).

3 - grabki dwustronne, Trixie - najnowszy zakup; suuuper zbiera sierść. Podczas linienia nie rozstajemy się. Ma jedno ale: ciągnie i muszę się wykazać sporym wyczuciem podczas czesania, bo czasem pieska potrafi zaboleć ;).

4 - cążki do pazurów, Trixie - chyba nie muszę przedstawiać...

5 - predummy - trochę jest tu od czapy, bo mi się gdzieś zawieruszył. Ma nam pomóc pokonać barierę nietrzymania rzeczy w pysku. Wkłada się do niego kiełbasę (;)) i pies zachęcony powinien wziąć w pysk. My mamy pierwsze sukcesy, ale mimo wszystko do aportu jeszcze nam daleko... Niemniej jednak predummy nam pomaga i nie wyobrażam sobie bez niego naszej pracy nad aportem, więc polecam.

6 -  #1 All Systems Professional Formula Whitening Shampoo - szampon przez nas sprawdzony i polecany. Super zmywa brud, sierść robi się miękka, pachnąca, błyszcząca. Cena może odstraszać, ale szampon jest baaardzo wydajny (rozcieńcza się go z wodą w stosunku 1:5 lub 1:10). Wszystkie nasze bezdomniaki zostały wyprane w nim i super pachniały; brak uczuleń.

 RÓŻNE, cz. 2


1 - jeżyk, od szczenięcia z nami, oczywiście już nie piszczy, ale jako papiś Gamoń się z nim nie rozstawał ;)
2 - ringo - rzecz jasna pieseł nim też już się nie bawi (jako papiś czasem memłał) i zostało z nami z przyczyn sentymentalnych.
3 - półkula z Lidla - chyba nie muszę ją przedstawiać ;). Piesek ją lubi, na jej widok od razu włącza mu się "aaa sesja, sesja, sesja!!!"

Między szamponem a jeżykiem jest jeszcze spray od kleszczy i komarów. Używamy go jako dodatkowe zabezpieczenie ;).

Łał, dopiero zdaję sobie sprawę, że wcale tego tak mało nie mamy. :p

Jak ktoś będzie miał ochotę, bym bardziej opisała coś (np. sprzęt Hificowy) to oczywiście mogę to zrobić szerzej w osobnym poście.

A może ktoś jest chętny do zajrzenia do kociego pudła? :)

7 komentarzy:

  1. Masz więcej szelek niż ja, lecz się! :D
    Ale z zabawkami nas nie przebijecie, chociaż i tak całkiem tego sporo już macie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Holi jakby miała mieć TYLKO tyle zabawek, to by się załamała :D ale ona jest mega nakręcona na zabawę ;)
    co do szelek i obroży...mam teraz podobną kolekcję (ilościowo) oczywiście odpowiednio większą bo na dwa psy...ale drugie tyle oddałam niedawno schronisku dla psów :D

    Pokazuj, co ma Kurzyk ;) czemu kotek ma być gorszy i nie mieć swojego posta? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gamonius i tak się bawi tylko trzema czy czterema zabawkami, więc to, co innego. Wiem, że jak będę mieć zabawkowego psa, to będę szaleć :D.

      Pokażę, ale to innym razem;)

      Usuń
  3. Łooo Tyśka, ja Cię nie poznaję :P
    Patrząc, że jakbym miała tylko Ciapka to miałabym o wiele bardziej uboższą kolekcję niż Wy macie ;) Ale mam 3 i mój tato ostatnio stwierdził "mamy w domu sklep zoologiczny ^^, tu jest WSZYSTKO"... jak zwykle przesadza, bo jeszcze jest tyyyyyle rzeczy do kupienia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja siebie też nie poznaję. Przyznam szczerze, że liczyłam na mniejszą ilość tych pierdółek.

      Hahhaa, ale przy trzech psach chyba tak wychodzi. Na szczęście czuję się już spełniona i muszę jedynie kupić kliker oraz smycz. :p Więcej zakupów nie planuję.

      Usuń
    2. No dużo nie brakowało, a miałabyś więcej ode mnie :P

      Mi też zostały jeszcze smycze nowe do kupienia. Ale jak znam życie to potem znowu coś sobie wymyślę... właśnie jestem w trakcie tworzenia kolejnego marzenia :P

      Usuń