Strony

piątek, 1 stycznia 2016

Kac, wariatka i milion obietnic


Witamy Was w Nowym Roku!

Po Sylwestrowej nocy pozostał jedynie chudszy portfel, kac, syf, wspomnie... (nie, po Sylwestrze przecież się nic nie pamięta), i... zaginione psy oraz masa wystraszonych zwierząt.

Fejsbunio zalany życzeniami oraz postanowieniami noworocznymi. Statystycy zacierają ręce: mogą znowu przeprowadzać badania o skuteczności postanowień noworocznych, jak długo wytrzymamy i jak długo będziemy pamiętać o tym, co obiecujemy na kacu.

No cóż, miałam nie być obiektem badań. Jednak zaryzykuję. Co więcej, opiszę nasze postanowienia na blogu - tak dla większej motywacji i dla sprawdzenia samej siebie czy nie jestem gołosłowną... A trochę też dlatego, że do słowa pisanego można wrócić, więc bądź co bądź, od tych postanowień się nie wywinę. Jestem na nie skazana.

czwartek, 31 grudnia 2015

O choince, której nie ma

Święta w tym roku jak nie święta. Pogoda zakpiła z nas wszystkich: brak śniegu, a zamiast trzaskającego mrozu, który dotyka nawet te najintymniejsze części ciała oraz zasp zasłaniających okna jest grzejące słońce i świat budzący się do życia. Nieee, to na pewno nie jest obraz świąteczny.

Dodajmy do tego brak choinki na święta oraz kota, który nadgryzł wszystkie pierniczki w dzwoneczki, choineczki i inne świąteczne pierdółki. Kiedy próbujesz je ratować, kot właśnie ucieka z karpiem w najciemniejszy kąt domu.

Świetnie, świąt w tym roku nie ma i nie będzie. Wszystko przez kota! Kto normalny ma zwierzę w domu?! No kto?! Gdybym wiedziała, że to taki obowiązek...



Właśnie, obowiązek. Tyle się mówi o uroku posiadania zwierząt, a mało kto powie Ci o trudnościach i cieniach posiadania futer. Bo czy ktoś z Was słyszał wcześniej o uciekającym karpiu albo myślał, że przez najbliższe 20lat nie będzie miał choinki? No kto by pomyślał... zawsze to było myślenie na zasadzie "jakoś to będzie". I jakoś jest, faktycznie.

Nie ma pierniczków. Nie ma choinki. Nie ma karpia. Nie ma świąt.  A jest za to sfrustrowana rodzinka i bogu ducha winny kot.

Albo jest i choinka, i karp, i odratowane święta. Jest też rodzinka, ale kota już nie ma. Mruczuś gdzieś biega po lasach lub zwiedza okoliczny rów... Przecież przeszkadzał w świątecznym klimacie, a my, istoty wyższe od zwierząt MAMY PRAWO do tego, by dbać o tradycję. Jasne.

sobota, 28 listopada 2015

Zakazany owoc - Acana Pacifica i Acana Lamb&Okanagan Apple

Jak uszczęśliwić Kurzyka?
To proste. Dać mu zakazane jedzenie.

Jak doprowadzić psa do spazmów?
Robić za dobrego wujka i karmić nieznanymi do tej pory kąskami.

Gdyby Gamoniom kazano postawić pomnik bogom najbardziej wybitnym to postawiliby bez zastanowienia bogom darmowego jedzenia.

Jedzenie to największa świętość kudłatych. Nic nie jest ponad Jedzeniem. A ten, kto znieważa imię Jedzenia, ten może kopać sobie grób. O tym doskonale pamiętają Gamonie i z niezwykłym uniżeniem czczą imię Jedzenia.

Ale kim są bogowie darmowego jedzenia? I czy ich prezent został przychylnie przyjęty przez Tak-Rozpuszczone-że-Aż-Król-Płacze-z-Zazdrości Podniebienia?


czwartek, 12 listopada 2015

Megalonychidae pospolitus

Miał być teraz konkretny post. Jednak nie ma.

Dopadł mnie straszny zwierz gatunku Megalonychidae pospolitus, zwany również leniwcem pospolitym. NIE CHCE MI SIĘ.

Moja wena uciekła i się nie odnalazła.
No jak kamień w wodę.
Nawet ogłoszenia nie dały rezultatu. Nikt jej nie widział, nikt o niej nie słyszał.

I tak siedzę sobie zdezorientowana pod kocem, pijąc ziółka, marząc o ciepłym łóżku i licząc aż w końcu się odezwie. Ona.
Zagubiona wena.

A czekam ja - Megalonychidae pospolitus.


Dlatego dziś będzie krótko.

sobota, 31 października 2015

Co w liściach piszczy - nowinki :)

Jesień oprócz refleksji przynosi w domu spokój i chęć zmian. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Dlatego postanowiłam między jednym konkretniejszym postem a drugim, wcisnąć taki "o niczym", czyli o nowinkach w naszym stadzie.



Zapraszam Was na jesienny miszmasz :).

czwartek, 29 października 2015

"Zanurzać się w ogrody rudej jesieni"

...pisał Edward Stachura.

Nie wiem czy jest lepszy czas na refleksje niż piękna, polska jesień.
Liście wybarwione barwami tęczy wirują w powietrzu nieustannie i niczym najlepsi tancerze tworzą niesamowite widowisko, jak gdyby od tego, w jaki sposób się zakręcą zależała ich przyszłość. Potem upadają, ścieląc nam najpiękniejszy i jedyny akceptowany przeze mnie dywan. To zjawisko, jak również zapach grzybów i szybko zapadający zmrok zmusza mnie do refleksji.




Nic więc dziwnego, że dzisiejszy wpis będzie typowo filozoficzny.


To niecodzienne zjawisko powolnego zasypiania natury oglądam z kubkiem zaparzonych ziółek i kotem, który śpi w swoim Królestwie Pączkowym. I myślę... myślę... myślę...


środa, 14 października 2015

Twój kot kupowałby łiskas? - Materiał o karmach komercyjnych, Ann Martin

"Wbrew chwytliwym reklamom producenci pokarmów dla zwierząt mają w pogardzie zdrowie naszych ulubieńców, wykorzystując do ich produkcji zdechłe i uśpione zwierzęta, toksyczne odpady i różne chemikalia." - wyczytałam, gromadząc materiały na wpis o żywieniu.  Kolejne zdania artykułu były coraz bardziej szokujące, dlatego też niemal od razu podjęłam decyzję, by całość materiału wstawić na bloga.