Strony

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Do trzech razy sztuka...

Lubię pisać. Dużo. Jestem typem gawędziarza, który jak zacznie opowiadać to nie umie skończyć. Opowiadam o psach, o ludziach, o swoich przemyśleniach. I czasem nachodzi mnie taka myśl, że fejsbuk tego wszystkiego nie pomieści, że najwyższy czas założyć bloga. OK. Robię to.Tylko mam jedną wadę: nie jestem systematyczna. Potrafię pisać codziennie długie eseje, by potem zamilknąć na parę miesięcy. Toteż dwa poprzednie blogi usunęłam w trakcie trwania dłuższej ciszy. A potem? A potem żałowałam. Bo jednak dobrze jest mieć takie swoje miejsce w internetach. Dobra, próbuję po raz trzeci... tym razem musi się nam udać!


Nam... czyli mi i psu.
Ja... Jestem włóczykijem, wolnym duchem, ciężko za mną nadążyć. Mam masę marzeń, pomysłów i ideałów. Twardo stąpam po ziemi. Mam niezwykle ciężkie poczucie humoru. I piję nałogowo kawę. Podążam za tym, co nie jest typowe, nudzi mnie codzienność.  Hobbystycznie prowadzę Dom Tymczasowy, wyprowadzam i szkolę psy znajomych oraz wgłębiam się w psią psychikę. Pomagam psom na tyle, ile potrafię. Jednak nie jestem wyrocznią, ciągle uczę się obcowania z psami, więc zdarza mi się błądzić. Kocham wyzwania i moją dewizą życiową są słowa ks. Stryczka: "Miarą wielkości człowieka jest największe wyzwanie, którego podjął się i je pokonał." Toteż ciągle szukam wyzwania. Nie lubię stać w miejscu.


Pies... Morus, rasy gamonius pospolitus, lat 6. Podobny sam do siebie, choć mawiają, że siedzi w nim owsik. Nie przeczę, bo swoją pastuszkową duszę ujawniał nie raz, nie dwa. Ten pies to cud natury. Wieczne dziecko szczęścia. Zastrzyk pozytywnej energii. Nigdy się nie smuci, zawsze pogodny, radosny i wierzący, że wszystko co go otacza jest dobre. Towarzysz wszystkich moich (nieraz głupich) pomysłów, długich wypraw i wspólnej kompletacji na łonie natury. Zrobi dla mnie wszystko. Niebywały pies o niebanalnym charakterze. No nie da się go nie kochać. Mimo, że nasze początki nie były takie, jakie sobie wymarzyłam... odwrócił mój świat do góry nogami, ale o tym... kiedy indziej :)



Jesteśmy w internetach nie od dziś. Najpierw na haszczych i malamucich forach, potem na cavalierowym, szkoleniowym, dogomanii, owsikowym... A teraz prowadzimy fejsbuki.


Jest jeszcze trzeci. Pan Kurzyk, kotus bezmózgus. Jego historia jak do mnie trafił też jest ciekawa, a jego osobowość mocno złożona. Najdziwniejszy kot, jakiego miałam i jakiego znam. On dopiero zaczyna istnieć w internetach, ale ma parcie na szkło. Przez jego charakter nie sposób go pominąć i coś czuję, że będzie częstym gościem na blogu.


Mam nadzieję, że się tutaj rozgościcie i nie będe pisała sama dla siebie :) A tematy będą różne, wszystko jednak będzie oparte na faktach z naszego życia, żadnego bajdurzenia.

Trzymajcie się :)

6 komentarzy:

  1. No nareszcie :)
    Na pewno będziemy Was odwiedzać, bardzo lubię Was czytać ;)
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo mi miło :)
      Dzięki wielkie!

      Usuń
    2. Już myślałam, że o Kurzyku zapomniałaś - przecież kot powinien być na pierwszym miejscu! (znaczy z punktu widzenia kota) ;) Będę zaglądać, będę czytać...pewnie rzadko będę komentować, ale kto wie ;)

      Usuń
    3. Zapomnieć o Kurzyku? Skądże! O nim nie da się zapomnieć. Nawet teraz zagląda mi przez ramię czy aby na pewno wszystko robię, jak robić powinnam ;).

      Komentowanie zawsze motywuje do dalszego pisania... to taki znak, że nie pisze się dla samej siebie :p. Niemniej jednak rozumiem też drugą stronę, sama rzadko cokolwiek komentuję ;)

      Usuń
  2. Teraz będziemy Cię pilnować, żebyś pisała i nie skasowała bloga od razu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, kop w tyłek czasem jest mi potrzebny :D

      Usuń